Witaj :) Cieszę się, że tu trafiłeś. Życzę Ci miłej lektury.

Czytasz blog o labusiu (ur.01.04.2008r.), który z zawadiackiego szczenięcia wyrósł na wspaniałą labradorkę z silnym charakterem.
"Kiedy wchodzi do pokoju, spodziewa się, że coś się stanie, a jeśli tak się nie dzieje, natychmiast podejmuje kroki w tym kierunku, aby jednak coś się wydarzyło."
(R. Billington)

środa, 23 czerwca 2010

wytchnienie

Odpoczywam, po morderczym pędzie. Odbyłam slalom pomiędzy: Słupskiem, Bukowiną, Mostami, Łebieniem, Koszalinem, Bytowem i Ustką. Ale to była równocześnie zaprawa przed bojem w Krakowie. Łapię oddech na Nowej Hucie, u przyjaciółki z polonistyki. Kolejny raz goszczę na osiedlu wojskowym, gdzie napawam się ciszą. Po nocy w pociągu, gdy już wzywa Łobzów i Bronowice, nabieram mocy. Chłonę cudowny śmiech małej Ani. Jestem jak kosztowna gąbka. Całą noc przegadałam ze współpasażerką, słuchałam historii o psach i kotach, dopowiadałam swoje, wymieniłam też kilka uwag na temat koni. My, kobiety przedziałowe, znalazłyśmy wspólną więź. Ona też przeszła w Bytomiu piekło. Czy ocalenie znalazła wśród zwierząt?
Wyjazd przedłużył mi się niemiłosiernie. Dopiero wczoraj czyli 22 lipca dotarłam do domu. Po drodze były jeszcze Katowice, Kotlina Kłodzka, Czechy, ponownie Katowice, Ruda Śląska, Uchań pod Łowiczem, Łowicz i żwirownia. Ankietowałam Kraków do 2 lipca, później wchłonęły mnie na tydzień góry, w weekend kontrolowałam sklepik komputerowy w Katowicach, a następnie przez tydzień byłam u moich Rodziców.
Żyję aktywnie, nie umiałabym inaczej. W niedzielę czyli 25 lipca (o czym pisałam poniżej) znów mam co robić- wzywa wystawa psów rasowych w Koszalinie. A od poniedziałku jestem w drodze, tym razem do Białegostoku. Ale to już będzie zupełnie inna historia. Znów nabieram sił na kolejny wyjazd, wczoraj zachwyciło mnie morze. Cudnie pusta plaża, woda akurat, pogoda w sam raz. Po prostu, pycha. Dziś w nocy burza z piorunami, udana sceneria filmów grozy. W końcu przestało padać, mogę iść zaszczepić Lunę. A chciałoby się jeszcze tyle napisać, o najważniejszym. Tylko co to jest? Nieuchwytne, ulotne chwile szczęścia we dwoje, które tym bardziej doceniam, im częściej mnie nie ma? Górskie wędrówki z ciężko chorą przyjaciółką, dzięki którym staję się odporniejsza na życie, bo znów otwiera mi oczy? Niecierpliwe rozmowy z Rodzicami, po których nie straciłam ochoty do walki, umiem współczuć i myśleć o innych? Spacery z psem, który wybacza nieobecność i pozwala zawsze rozbudzić się, nawet tej najmniejszej, iskierce radości w sercu?

2 komentarze:

Obserwatorzy

Archiwum bloga

O mnie

Moje zdjęcie
SŁUPSK, ŁOWICZ, Poland
Zastrzegam sobie prawa autorskie do tego bloga (nie zezwalam na powielanie zdjęć i tekstów bez mojej zgody).

Dziękuję i zapraszam ponownie.

Czujesz niedosyt? Ja też.... Napisz, proszę, kilka słów do mnie.