Harce, hulanki, swawole... z kolegami i koleżanką z podwórka:
- zwinnym Wikim z zakręconym ogonkiem,
- spokojną goldenką Iną,
- szalonym sznaucerowatym Nerem.
Gdy las z rzeką Słupią szumi co dnia niemal tuż za oknem, przyciąga swym oddechem.
Słyszę szept: prosi, żeby go z czułością dotknąć, podziwiać. Choćby podeptać przez chwilę. Chłonąć całym sobą. A od takiego spaceru łatwo się uzależnić.
- zwinnym Wikim z zakręconym ogonkiem,
- spokojną goldenką Iną,
- szalonym sznaucerowatym Nerem.
Gdy las z rzeką Słupią szumi co dnia niemal tuż za oknem, przyciąga swym oddechem.
Słyszę szept: prosi, żeby go z czułością dotknąć, podziwiać. Choćby podeptać przez chwilę. Chłonąć całym sobą. A od takiego spaceru łatwo się uzależnić.
A Łałek to pies mojego szwagra, z którym Luna praktycznie się wychowała. Poświęciłam mu sporo czasu, gdy Grzesiek z Kaśką i Olą byli w rozjazdach. Wtedy był jeszcze młodym psem, który lubił uciekać. Godzinami przesiadywał sam w domu, a potem czuł zew przestrzeni. Od kiedy pojawiła się Brązowa, wszyscy myśleliśmy, że go zdominowała, aż do dnia, w którym zakopał we własnym ogródku jakąś szmatkę i nie dał podejść suczce do tego miejsca. Gdy na mnie warknął, krzyknęłam na niego i wykopałam psi skarb spod ziemi, po czym schowałam mu ją na kilka minut. Był bardzo nieszczęśliwy, ale dzięki temu zrozumiał, kto jest szefem. Gdy wyciągnęłam ukryty gałganek i zaczęłam się nim bawić z Łałkiem w zapasy, był przeszczęśliwy. Potem oddałam mu go, a gdy go ponownie zakopał, pochwaliłam. Wybaczyłam nieporozumienie Łałkowi, ale za to Luna do tej pory omija ten kawałek ogródka łukiem. Labradory są jednak nad wyraz pamiętliwe. Trzeba uważać, czego i w jaki sposób się ich uczy. Można im niechcący wpoić jakąś głupotę, a potem będzie to trudno zmienić. Ponoć inteligentniejsze są tylko wyżły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz