Witaj :) Cieszę się, że tu trafiłeś. Życzę Ci miłej lektury.

Czytasz blog o labusiu (ur.01.04.2008r.), który z zawadiackiego szczenięcia wyrósł na wspaniałą labradorkę z silnym charakterem.
"Kiedy wchodzi do pokoju, spodziewa się, że coś się stanie, a jeśli tak się nie dzieje, natychmiast podejmuje kroki w tym kierunku, aby jednak coś się wydarzyło."
(R. Billington)

środa, 12 maja 2010

gejzer energii

po solidnej dawce ruchu

Wbrew powszechnym opiniom, labradory nie są psami kanapowymi. Na szczęście, wiedziałam o tym, zanim zdecydowałam się na kupno Azalki, przechrzczonej przeze mnie na Lunę. Nieco mniej szczęścia miał mój mąż Jacek, który raczej uwierzył w zasłyszane mity o tej rasie. Delikatnie starałam się wyprowadzić Go z błędu? Odwrotnie. Tak długo marudziłam o psie, aż mój miły postawił warunek: jak pies, to tylko labrador. Ok- pomyślałam z szelmowską miną, wsiadłam w pociąg i przywiozłam zarezerwowanego czterołapa z Kotliny Kłodzkiej do Słupska. Po krótkim czasie, Jacek nie miał już żadnych wątpliwości, że Luna to prawdziwa diablica, która od pierwszej chwili próbowała nas zdominować. Na szczęście, bezskutecznie, gdyż dzięki mojej anielskiej cierpliwości ;) i Jego stanowczości ;) udało się nam wspólnie okiełznać bestię. I tak oto, od prawie 2 lat mąż wspiera mnie w konsekwentnym, ale nie pozbawionym miłości, wychowaniu suczki rasy niekanapowej. Nie ukrywam, że ułożenie Luny zawdzięczamy w dużej mierze metodzie klikerowej. Warto było, gdyż praca z psem daje mi od początku dużo satysfakcji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Archiwum bloga

O mnie

Moje zdjęcie
SŁUPSK, ŁOWICZ, Poland
Zastrzegam sobie prawa autorskie do tego bloga (nie zezwalam na powielanie zdjęć i tekstów bez mojej zgody).

Dziękuję i zapraszam ponownie.

Czujesz niedosyt? Ja też.... Napisz, proszę, kilka słów do mnie.